piątek, 29 lipca 2011

Magdalena z Igorkiem i mężem Rafałem - część 1

Witam Was serdecznie

Oto zostałam oficjalną Ambasadorką marki Womar, razem z mężem Rafałem i moim synkiem postaramy się jak najlepiej przedstawić Wam nowe nosidełko ergonomiczne eco.
Jak już wiecie, mam na imię Magdalena i jestem szczęśliwą mamą prawie 9 – miesięcznego synka Igorka. Razem tworzymy trzyosobową rodzinkę. Mieszkamy sobie w Piasecznie pod Warszawą.
U nas na razie wygląda to tak, że mąż pracuje, a ja siedzę z małym w domu i go wychowuję. Akurat teraz mój mały łobuziaczek zaczął raczkować i stawiać pierwsze kroki (jeszcze nie samodzielnie, tylko jak jest podtrzymywany), więc muszę go pilnować bardzo, żeby nie nabił sobie guza. Bo oczywiście teraz największą radochą dla Igorka jest to, żeby uciec mamie i wspiąć się po meblach
Igorek to nasz długo wyczekiwany Skarb, jest strasznie uparty, mimo swoich 9 miesięcy i dąży do celu do upartego. Jak zobaczy coś interesującego to chociażby nie wiem co, to i tak musi tam dotrzeć. Oprócz tego jest strasznie ciekawy świata, wszystko chce zobaczyć, dotknąć, wszystko go interesuje, często to co nie powinno.


Ale teraz kilka słów o naszym nowym nosidełku.
Nastąpiła w końcu ta chwila, gdy do drzwi zapukał kurier i przyniósł nam paczkę. Od razu z synkiem odpakowaliśmy karton i oto mamy nasze zieloniutkie cacko :)


Synek zajął się kartonem, a ja obejrzałam nosidełko i od razu pomyślałam: jejku ile różnych pasków, klamerek, jak ja sobie z tym poradzę. Ale jak tylko położyłam spać Igorka, wzięłam instrukcję i na jej podstawie wyregulowałam paski, chociaż przyznam, że regulacja na początku jest ciężka i czekałam aż synek się  obudzi i pójdziemy na nasz pierwszy spacer z nowym nosidełkiem.
Po południu zapakowałam Igorka w nosidełko i poszliśmy. Jako iż mam już chustę, zaczęłam trochę porównywać i stwierdzam, że w nosidełku dziecko jest bardziej stabilnie ułożone, to chyba dzięki temu, że nosidełko ma taki szeroki pas biodrowy. Ciężaru nie czuć wcale, podobnie jak w chuście. Igorkowi bardzo podobają się takie spacery, gdzie może się do woli przytulać do mamusi, oglądać wszystko z wysokości ,a nie siedzieć w wózku. W drodze powrotnej Igorek oczywiście zasnął i wróciliśmy do domu.

Miłym zaskoczeniem w naszym nowym nosidełku jest śliniaczek, bardzo nam się przyda, bo Igorkowi idą zęby i strasznie się ślini, a dzięki śliniaczkowi, przynajmniej będę miała czystą i suchą bluzkę.
Na następną wyprawę już mąż się zapowiedział, że teraz to on wypróbuje nosidełko, więc w następnej odsłonie poznacie mojego męża i jego relacje.




Do usłyszenia
Pozdrawiamy – M. I. R.