piątek, 30 września 2011

UWAGA - Nowa strona z blogiem eco Ambasadorów już gotowa!

Witamy
W dniu dzisiejszym wrożylismy do wirtualnego życia nasze najnowsze dzieło - stronę internetową www.nosidelkaergonomiczne.pl
Cieszymy się, że możemy oficjalnie już zaprosić do odwiedzenia tej witryny, na której zamieściliśmy wszystkie informacje, które chcielibyście uzyskać na temat nosidełek ergonomicznych eco, zdrowego i bezpiecznego rodzicielstwa w bliskości dla aktywnych, nowoczesnych rodziców. Nowa strona to również - a właściwie przede wszystkim - miejsce dla naszych ECO AMBASADORÓW. Od tej pory właśnie na www.nosidelkaergonomiczne.pl znajdziecie najnowsze wpisy i recenzje eco Ambasadorów marki Womar. Zapraszamy wszystkich do odwiedzin i śledzenia akcji.


Mamy nadzieję, że nowa strona www.nosidelkaergonomiczne.pl przypadnie Wam do gustu i każdy znajdzie na niej coś dla siebie :)

Z pozdrowieniami

WOMAR

czwartek, 29 września 2011

Monika - cz. 6 - Reprezentacja na Targach Przedszkolaka i Niemowlaka

Witamy wszystkich :)

W zeszły weekend zawitały do nas Targi Przedszkolaka i Niemowlaka. Z racji tego ze zapowiadało się dużo atrakcji poprzez dmuchane zjeżdżalnie, trampoliny, zamki zabawy muzyczne po kąciki malucha postanowiliśmy je odwiedzić. Po dojechaniu na miejsce zapakowaliśmy Kasiulę do naszego przyjaciela eco i ruszyliśmy do wejścia. Na początek pooglądaliśmy się gdzie co jest.. Było bardzo dużo stoisk a szczególnie były to prezentację prywatnych żłobków i przedszkoli, towarzystw ubezpieczeniowych namawiających na zakładanie polisy dla dziecka, było też stoisko Lego, gdzie można było po okazyjnych cenach zakupić klocki… Bardzo dużo było atrakcji dla dzieci, poprzez duże dmuchane zjeżdżalnie, dmuchane place zabaw, zamki, tampoliny, ścianki wspinaczkowe, dzieci bawiące się z animatorami przy muzyce, stoiska ze kredeczkami, pisaczkami, farbkami… jednym słowem raj dla naszego synka.  Bartuś był tak zaaferowany wszystkim ze nie widział od czego ma zacząć. Po krótkim zastanowieniu wybór padł na zjeżdżalnię, było ich kilka a kolega wybrał sobie największą… Myśleliśmy,  że on podejdzie, poogląda i pójdziemy dalej, ale on rodziców zamurował i stwierdził, że idzie na to zjeżdżać i na nic nie dały próby namawiania na coś innego. Mnie już serce stanęło dęba, bo zjeżdżalnia wysoka może 7m albo i więcej, trzeba było samemu wejść do góry po takich schodkach, maluch się poślizgiwał jak wchodził, ale nie poddawał się, no i udało się wszedł na samą górę i nie wiele myśląc hyc na dupkę i jazda w dół :P A jaka radość temu towarzyszyła, tego się nie da opisać … i myli się ten kto pomyślał, że to mu wystarczyło.

Wspinał się po raz kolejny i koleiny i tak kilkadziesiąt razy :P Byłam naprawdę dumna z mojego urwiska, bo jak na swoje 2,5 roczku jest naprawdę odważny, biorąc pod uwagę iż byliśmy świadkami sytuacji, że chłopczyk dużo straszy od niego tak może 5 latek wszedł ale na górze miał straszny lęk i nie było mowy by zjechał, wiec skończyło się na wejściu rodzica i ściągania go. Kasia przyglądała się z góry wszystkiemu, bardzo jej się podobały te wszystkie kolorowe zamki, muchomorki, statki, boiska do gry co chwilę patrzyła na nie z ogromną ciekawością kręcąc główkę na lewo i prawo. Najbardziej jej zainteresowanie wzbudziły widoki zjeżdżających i skakających dzieci, posyłała im co chwilę uśmiechy i próbowała nawiązać rozmowę gadając coś w swoim języku. Podczas gdy chłopcy się przenieśli na dmuchany statek, widząc ze nasz starszak nie ma zamiaru tak szybko zrezygnować, postanowiliśmy z Kasią pochodzić sobie i popatrzeć na inne atrakcję. Doszliśmy do przemiłych dwóch klaunów, którzy zabawiali dzieci i robili z baloników zwierzątka, Kasiula na początku bała się  ich, po chwili wywoływali na jej twarzyczce już tylko uśmiechy, dostaliśmy dwa baloniki – ślicznego pieska i kotka i poszliśmy dalej.  
 
Podeszła do nas bardzo sympatyczna pani, będąca już przy końcóweczce ciąży której bardzo się spodobało nasze nosidło i chciała jak najwięcej dowiedzieć się na jego temat, jak się nosi czy polecam. Mówiła że bardzo jej się podoba desing naszego nosidełka, jak to powiedziała mamy  gust :D , widzi ze dziecko się bardzo podoba  bo Kasiula cały czas się uśmiechała. Koniec końców Pani była dość pozytywnie przekonana do zakupu. Tak przy okazji pozdrawiamy Panią spotkaną na targach.
Idąc dalej dotarliśmy do dzieci bawiących się z animatorami. Kasi bardzo się podobało na tyle, że mamusia musiała ją wyjąc z nosidełka bo podskiwała w nim. Po chwili dołączyli do nas chłopcy i starszak dość szybko wkręcił się w zabawę, rodzice mogli troszkę odpoczywać, a nasz wulkan energii bawił się w kółeczku i co chwilę podskakiwał hop hop :P  Po występach zrobiliśmy mała przerwę na drugie śniadanko, Kasiula jadła swoje mleczko, a Bartuś chętnie wcinał swoje kanapeczki. Po śniadanku zaliczyliśmy jeszcze stolik z kreseczkami i farbkami, troszkę  pomalowaliśmy, ale koledze się to szybko znudziło… wiec zrobił szybkiego myka w kierunku trampoliny. Poskakał poskakał i padł, układając się do snu wiec my musieliśmy szybciutko go z tamta wyciągnąć i ruszyć w kierunku wyjścia. I tak po 4 godzinach zabawy nasz synek padł jak zabity, wystarczyło wsadzić do fotelika w samochodzie i już kolega odpłynął. Dość intensywnie spędzony dzionek przyniósł nam coraz to nowe przeżycia, wiem już że nasza córeczka jest mega radosnym dzieckiem, uwielbia inne dzieci, zaś synek rośnie na odważnego dużego kawalera.  No i przy tej też okazji przekonaliśmy się jaka zaletą jest posiadanie nosidełka!!! Rewelacja po prostu !!! Alejki ze stoiskami targowymi były tak ciasno złączone, że jazda wózeczkiem była by nie lada wyczynem a tak to bez problemu wszystko pooglądaliśmy. Ponadto jest lepiej tez dla dzieciaczka, w góry zdecydowanie lepiej widzi niż będąc w wózku, no i będąc blisko rodzica nie marudzi tak jak nie chce być już w wózeczku P

Pozdrawiamy serdecznie P

Helena - cz. 6 - Wesele

Witam

Ostatni tydzień minął nam bardzo szybko nawet nie wiem kiedy. Na początku tygodnia było wesele kuzyna męża, na które zabraliśmy ze sobą Adasia. Tomek był starostą na tym weselu dlatego głównie to ja zajmowałam się małym. Adaś towarzyszył nam przez dwie godzinki, mały słysząc muzykę – robił tanu-tanu - kiwał się na boczki z radosnym uśmiechem na buzi. Potem odebrała go moja mama a ja z mężem mogłam bawić się do białego rana.
Niestety w kolejnych dniach nie mogliśmy korzystać z naszego nosidełka, ponieważ mały się rozchorował  i musieliśmy zostać w domu.  Po paru dniach mały czuje się już lepiej i na pewno
w weekend uda nam się wyjść na jesienny spacer z nosidełkiem.
Pozdrawiamy

poniedziałek, 26 września 2011

Magdalena - cz. 8 - U taty na biodrze :)

Witam serdecznie,


Przyszła jesień, drzewa zrzucają liście, na szczęście jest jeszcze cieplutko, można powiedzieć, że nawet jest cieplej niż latem, więc jest dużo okazji do spacerów i spędzania czasu na świeżym powietrzu.

Oczywiście niezastąpionym elementem naszych spacerów jest nosidełko eco.

Tym razem przetestowaliśmy metodę noszenia na biodrze. Dotychczas jeszcze żadna z eco koleżanek nie opisała tej metody, więc my ją przetestowaliśmy. Według zaleceń instrukcji, metoda ta nie jest szczególnie polecana, ze względu na asymetryczną postawę u dziecka, obciążającą tylko jedną stronę, dlatego też powinno się ją stosować jedynie w wyjątkowych sytuacjach i na krótkich dystansach.

Zakładanie nosidełka w tej metodzie nie jest szczególnie skomplikowane, ale na początku jednej osobie może być ciężko. U nas to mąż testował tą metodą, gdyż ja ze względu na problemy z kręgosłupem nie powinnam jej stosować.

Efekt widoczny na zdjęciu:



Igorkowi się podobało bardzo, bo mógł rozglądać się i patrzeć co dzieje się zarówno z przodu, jak i z tyłu, a teraz szczególnie jest wszystkim zainteresowany i głowa chodzi mu na wszystkie strony.


Polecam tą metodę, ale tylko na krótkie dystanse. Oprócz tego jedną rękę mamy wolną, więc to też duży plus, gdy chcemy coś nieść.


Pozdrawiamy bardzo gorąco i do usłyszenia następnym razem – M.I.R.

Monika - cz. 5 - Wesele i targi moto z eco

Witamy wszystkich serdecznie po dłuższej przerwie,


Ostatnio przez zmieniającą się pogodę dość często łapią nas choróbska a wiadomo jak jedno dziecko chore tak i zaraz drugie… wiec zaczęło się ze młodzieniec przyniósł ze żłobka katar, zaraz potem był kaszel i skończyło się na tygodniowym pobycie w domu i zarażeniu siostry :/ wiec mając dwójkę urwisów w domu, wieczorami marzyłam jedynie o ciepłej kąpieli i pójściu spać :/ Ostatnio mięliśmy dwa wesela tydzień po sobie, nie jeden mógłby pomyśleć ale Wam fajnie, pewnie się wybawiliście na Maksa. Tu niestety się troszkę pomylił, bo pierwsze jasne ze wszystko było śliczne, para młoda przepiękna, udekorowana sala.. ech przypomniało się Nam nasze własne i człowiek sobie pomyślał kiedy to było… 5 lat minęło jak jeden dzień J ale wracając do tematu to wesele skończyło się dla Nas niestety już o godz. 20 :) dzieciaki się rozłożyły tuż przed weselem, wiec w ich wykonaniu to było tylko jedno wielkie marudzenie, ciągle tylko mam i tata, inne ciotki wujkowie mogli sobie pójść.. Mieliśmy pokoik w domu weselnym, który miał służyć temu jak dzieciaki pójdą spać, niania zostanie z nimi zaś rodzice pójdą się pobawić. Niestety nie zdał on egzaminu gdyż był blisko orkiestry, no i rzecz jasna ze dzieciaki pomimo mega zmęczenia nie miały nawet najmniejszej ochoty pójść spać, wiec nie pozostało nam nic innego jak zmyć się z wesela i pojechać do domu Pana Młodego. Na drugie zaś wybraliśmy się sami bez dzieci, którzy zostali z moimi rodzicami i za co należą im się tutaj naprawdę wielkie podziękowania. Dziękujemy jeszcze raz kochani !! Weselicho było malutkie, w gronie samych znajomych osób, wybawiliśmy się na maksa :) Kiedyś gdzieś usłyszałam takie powiedzonko: z małymi dziećmi na weselu się nie pobawisz… i u nas się to niestety sprawdziło… Tyle w skrócie z naszych ostatnich wydarzeń.


Nadrabiając nasze zaległości przedstawimy naszą relację z MOTO SHOW, który miał miejsce w połowie września w centrum handlowym Bonarka City. O pokazie usłyszeliśmy w radiu, tematem III edycji były autka rodzinne, my zaś jesteśmy na etapie poszukiwania czegoś większego dla naszej rodzinki, gdyż nasza 5-letnia Astra robi się już ciut za mała wiec nie zwlekając długo zapakowaliśmy się i ruszyliśmy. Po przybyciu na miejsce mogliśmy bacznie poprzyglądać się wszystkim autko wystawionym w jednym miejscu. Jaki zysk czasu człowiek nie musi się najeździć po całym Krakowie szukając salonów, tylko wsiada do jednego, przejdzie parę metrów zaraz drugi J a wybierać było w czym po Citroeny, Kie, Fordy, Peugeot po Toyoty… Moi panowie byli w siódmym niebie, mogli by godzinami gadać na ten temat, tatuś już od małego synkowi wpaja wiedzę samochodową, koledze tak się podobało ze ciężko było mu się rozstać z autkami :D co chwilę było tylko jeszcze jeszcze, mama tu…. J mnie z Kasią szybko te autka się znudziły a ze pokaz był w największej krakowskiej galerii pozwoliliśmy chłopcom pospędzać tam trochę czasu, my zaś postanowiliśmy pójść na zakupy :) Mój malutki zazdrośniczek został przy samochodzikach, wiec ja miałam okazję tym razem osobiście po raz kolejny potestowac nasze nosidełko, które od dłuższego czasu jest naszym nieodłącznym przyjacielem wyjazdów :) Tatuś pomógł nam się zapiać i ruszyliśmy przed siebie. U Kasiuli od razu było widać przesłodki uśmiech, po chwili przytuliła się do mamusi i tak sobie chodziliśmy miedzy alejkami ciuszkowo-butkowi, Kasiulce widać bardzo się to podobało, wszystko z góry fajnie widziała, obserwowało na co to mamusia patrzy :) co chwilę przesyłała mi uśmiechy, troszkę pogadaliśmy ze sobą i szczerze nawet niewiem kiedy nam minęła ta godzinka, o czym nas chłopcy uprzedzili iż pora się zbierać :)


Następne nasza relacja będzie z Targów Przedszkolaka i Niemowlaka, które były w ten weekend w Krakowie. Pojawi się ona już niebawem… :)


Do usłyszonka :)

środa, 21 września 2011

Magdalena - cz. 7 - Wczesnojesienne spacery i dni otwarte żłobka



Dzień dobry,

Przyszedł wrzesień... wspaniałe lato i wakacje już za nami i powoli widać już jesień, a co za tym idzie jest coraz chłodniej i niestety nastał czas przeziębień.

I nas to nie ominęło...któregoś pięknego weekendu poszliśmy na dni otwarte żłobka, żeby zobaczyć jak nasz synek radzi sobie w obcym otoczeniu z innymi dziećmi. I o dziwo pozytywnie nas zaskoczył, na początku był troszkę zmieszany, bo nie wiedział gdzie jest. Wszędzie było mnóstwo zabawek, ściany kolorowe i nowe panie, które uśmiechały się do niego i próbowały zachęcić go do zabawy. Ale po paru minutach tak się rozbrykał, że musiałam mieć oczy na około głowy, bo wchodził wszędzie i wszystko go interesowało. Z innymi dziećmi też świetnie się bawił, no może poza wyrywaniem sobie zabawek i gryzieniem po głowie :D Jednak po dwóch dniach dopadł Igorka katarek, lekki kaszelek i stan podgorączkowy, więc poszliśmy do lekarza. Lekarz przepisał tylko syropek, ale ze względu na stan podgorączkowy musieliśmy zostać w domku. Później Igorkowi przeszło i złapało mnie, a następnie męża, także prawie cały tydzień przesiedzieliśmy w domu. Na szczęście już wszystko minęło, więc szybciutko założyłam nosidełko, Igorka do środka i mogliśmy w końcu wyjść na dworek i nacieszyć się ostatnimi słonecznymi dniami.

W trakcie spacerku oczywiście Igorek prawie zawsze zasypia i o dziwo, tak jak u innej Ambasadorki, bez smoczka. Także w ramionach rodziców jest naszemu synkowi najlepiej i najbezpieczniej.

Chciałam jeszcze dodać, że gdy pasy nosidełka są już wyregulowane dla danej osoby, to zakładanie Eco nie sprawia najmniejszego kłopotu – przynajmniej dla metody noszenia na brzuchu.

Do usłyszenia w następnej części. Mam nadzieję, że będzie więcej okazji do wyjścia na spacerki, a co za tym idzie będzie dłuższa relacja.

Pozdrawiamy serdecznie – M.I.R.

wtorek, 20 września 2011

Karolina - cz. 5 - Z eco w tapetowie.. ;)

Halo halo to znowu my :D Tęskniliście? 
Mam nadzieje, że chociaż troszkę. Niestety robi się coraz chłodniej choć na całe szczęście lato się tak do końca nie poddaje. I dobrze bo jak by się poddało bez walki to byśmy mu słońce skopały. Bo jak to tak może być, że latem była jesień a jesienią lata miałoby nie być? No jak tak można toć to skandal! Na całe szczęście kończymy już powoli wić Nasze gniazdko i zima Nam straszna nie będzie bo jej do siebie nie wpuścimy:). Postanowiłyśmy więc pokazać Wam kawałek Naszego tapetowa ;) W końcu udało się Nam znaleźć coś co będzie odpowiadało wzorem i kolorem chociaż Marecki trochę kręcił nosem. Jednakże są sposoby by go przekonać;) Np. pyszny ratatuj na obiadek i już inna rozmowa :). Oczywiście eco podczas wicia gniazda niezastąpione. Mała ogląda świat, przytula się a mama ma wolne ręce żeby coś porobić a tego czegoś do porobienia u Nas dostatek. Może ktoś chętny do pomocy? ;)



pozdrawiamy

Gniazdowniki:D

niedziela, 18 września 2011

Helena - cz. 5 - Zakupy w centrum handlowym

Witam ponownie


Tym razem my również wybraliśmy się na dłuższe zakupy do centrum handlowego z naszym nosidełkiem eco.

Na parkingu zapięłam pas nosidełka i z małą asekuracją męża włożyłam Adasia do nosidełka. Mały jak zwykle bardzo zadowolony podziwiał wszystko dookoła. Największe wrażenie zrobiła na nim galeria handlowa – światła duża przestrzeń no i kolorowa wystawa sklepu z artykułami dla dzieci. Oczywiście jak tylko weszłam z małym pomiędzy regały z kolorowymi i grającymi zabawkami mały zaczął głośno gadać coś w tylko dla niego zrozumiałym języku. Tomek wybrał dla małego samochodzik . Z kolei ja szukałam czegoś ładnego na roczek, który już niedługo – na razie kupiłam tylko krawat i butki więc w najbliższych dniach czeka nas kolejna wyprawa na zakupy. Dzięki temu że Adaś wszystko obserwował z nosidełka ja miałam wolne ręce jak również bez problemu mogłam przechodzić w alejkach sklepu, nie martwiąc się jak tu przejechać z wózkiem.

Następnie mogliśmy na spokojnie zrobić zakupy spożywcze, Tomek prowadził wózek sklepowy a Ja w nosidełku niosłam Adasia i miałam wolne ręce żeby spokojnie wziąć produkty z półek. Podczas zakupów mały był radosny i w ogóle nie marudził tak jak podczas zakupów kiedy jest w spacerówce i trzeba się śpieszyć, w efekcie zapominam o niektórych produktach.

W drodze powrotnej Adaś ze zmęczenia zasnął w samochodzie.

Pozdrawiamy

środa, 7 września 2011

Magdalena - cz. 6 - Reprezentacja Womar na targach Moje dziecko

Witamy serdecznie.

Już prawie minął miesiąc, od kiedy zaczęliśmy testowanie naszego nosidełka, jejku jak ten czas szybko leci, a niedawno kurier zapukał do naszych drzwi i wręczył nam eco nosidełko, a tu już miesiąc.

Tak jak zapowiadałam wcześniej w weekend odwiedziliśmy w Warszawie targi „ Moje dziecko”.

Oczywiście z naszym nosidełkiem w tle :P Było bardzo fajnie, dużo lepiej niż w poprzednim roku, bo tym razem odbyły się one w innej, większej hali i nie było takiego ścisku. Nasze nosidełko sprawdziło się bardzo dobrze, bo jednak z wózkiem było ciężko przemieszczać się między ludźmi, a z nosidełkiem to rach ciach i już byliśmy tam gdzie chcieliśmy.

Chciałam się również pochwalić, że jedna Pani zaczepiła mnie na targach i pytała o nosidełko, bo bardzo jej się podobało i chciała obejrzeć na żywo i spytać jak się nosi i czy jest funkcjonalne. Szkoda w sumie, że firmy Womar zabrakło na tych targach, bo było kilka innych firm konkurencyjnych, które prezentowały nosidełka i chusty. Ale może w przyszłym roku.....

Igorek siedział sobie dumnie i patrzył co się dzieje na tarach tylko do pewnego momentu – do póki nie zobaczył dinozaurów. Bo na targach był przygotowany dla dzieci taki a`la park jurajski. Wtedy już tak się wyrywał, że musieliśmy go wyjąć i już później spędził czas na rączkach u tatusia. Może i dobrze, bo przy 30 stopniowym upale miał jednak trochę zgrzane plecki.

Jeśli chodzi o techniczne sprawy nosidełka, to już coraz lepiej radzimy sobie z regulacją pasków, która na początku sprawiała nam duży problem. Moja ulubiona metoda noszenia Igorka to na brzuchu z pasami skrzyżowanymi, a mojego męża na plecach. Musimy jeszcze wypróbować jedną metodę – na boku. Może w następnej odsłonie ją przetestujemy i zaprezentujemy.



Życzę miłego czytania i do usłyszenia w następnej odsłonie. Serdecznie wszystkich pozdrawiamy – M.I.R.

wtorek, 6 września 2011

Karolina - cz. 4 - Wideo pozdrowienia na zakończenie lata :)

Witamy :)

To znowu my. I wakacje dobiegły końca...niestety. Idzie wielkimi krokami mała a może całkiem wielka jesień a później ta mroźna zima :) Eh... Mieszkanie... Żłobek... Dużo zmian końcówka wakacji ze sobą niesie. Ale wiemy, że będą to zmiany na lepsze bo inaczej być nie może. Kolejny tydzień mija i kolejny miesiąc eco ambasadorowania...więc pomyślałyśmy sobie z Niku, że chyba czas na coś innego... a na co? Zobaczcie sami :P






Dlatego też tym razem nie będę się rozpisywać...niech co innego mówi samo za siebie:). W razie jakichkolwiek skarg, zażaleń czy też wątpliwości proszę się do Mareckiego kierować;p Ja już parę uwag mu przekazałam a co;p

pozdrawiamy




Karola, Niku i Marecki

poniedziałek, 5 września 2011

Monika - cz.4 - Shopping z eco

Witamy serdecznie,


Z racji tego iż niedługo czekają nas dwa weselicha postanowiliśmy się wybrać na miejscowy bazarek w poszukiwaniu kreacji, bucików i innych dodatków dla mamusi a także ubranek dla dzieciaczków :) Tatuś z racji swojego zawodu i częstych podróży służbowych kilka fajnych garniaków ma wiec jest w czym wybierać, no i zakup nowego zbędny. Skorzystaliśmy tez z okazji, iż odwiedzili nas moi rodzice, za którymi Bartuś wręcz przepada, i nie chciał jechać z nami :/ dla dziadków jest jedynym wnukiem wiec rozpieszczają że hej, a rodzice wiadomo trzymają sztamę wiec mając do wyboru wybiera dziadków :) Zapakowaliśmy Kasiulkę do nosidełka, stwierdziliśmy ze będzie ono dużo bardziej praktyczniejsze do przeciskania się przez wąskie targowe alejki niż pchanie wózeczka.

Nosidełko nosił tatuś, gdyż mamusia szukała czegoś dla siebie, wiec co chwile jego zakładanie i zdejmowanie odbiegało od celu. Podczas gdy mamusia wirowała w świecie bucików, kreacji, przecudnych ubranek dziecięcych tatuś z córunią spokojnie sobie spacerowali alejkami i bacznie się przyglądali co ja chce kupić J oj a w czym wybierać było… Kasiulce bardzo się to podobało, widziała wszyściutko z wysoka, co chwile było słychać jak się chichrała i patrzyła swoimi cudownymi oczkami przecierając je z zdziwienia na widok tylu ubrań, butów, torebek.. no i mnóstwa ludzi :) Bardziej uwagę przywiązywała do małych dzieciaczków, szczególnie jeżdżących w wózku, od razu odwracała swoją główkę jak tylko usłyszała płacz dziecka, a z góry było jak wiadomo lepiej widać… podczas przymierzania gdy prosiłam męża o pomoc przy zasuwaniu suwaka sukienki, malutka bawiła się z nami w „aku –ku” - chwytała zasłonę i się zakrywała za nią i odsłaniała, a ja mówiłam „kuku” przy tym ile radości z tego miała po 2 godzinach spędzonych na bazaru mogliśmy już wracać do domku bogatsi o sukienkę dla mamy, nowe buty, torebkę kopertówkę, buciki dla Kasi i Bartusia oraz kilka dodatków w postaci przypinek, spineczek paseczek itd. Niestety nie udało się kupić ubranek dla dzieciaków – dla Kasiuli nie znalazłam niczego równie ślicznego jak sukienisia z allegro wiec tam zakupimy a dla Bartusia jak były śliczne garniturki to akurat nie w jego rozmiarze wiec też pozostaję sprzedaż wysyłkowa :/

Podczas zakupów nasze eco zdało egzamin na 5 +
:) Kasiula widać była zadowolona gdyż widziała wszystko lepiej, tatuś jej za chwilę dokuczał wiec uśmiech nie schodził jej z buziulka a tatuś zadowolony ze nosił córunie w ogole nie czując jej ciężarku. Nosidełko rewelacyjnie się sprawdziło w wąskich alejkach targowych, gdzie jazda wózeczkiem i omijanie chodzących ludzi nie należałoby do przyjemnych… i tym razem testowaliśmy zapięcie polecane przez koleżankę Magdę – czyli zapniecie krzyżowe i szczerze mówiąc to to chyba najbardziej przypadło nam do gustu! Jest dużo przyjemniejsze w naszych odczuciach a niżeli to standardowe, gdzie niekiedy mięliśmy wrażenie ze nosimy plecak :D także od teraz woli krzyżowe !


Także polecamy eco również wybierając na zakupki !!!



Pozdrawiamy :)

czwartek, 1 września 2011

Magdalena - cz. 5 - Na łonie natury..

Witam kolejny raz
 
Już 3 tygodnie minęło od kiedy zaczęliśmy naszą przygodę z nosidełkiem eco :) Od ostatniej odsłony tydzień zleciał nam bardzo szybko i ogólnie było jakoś ciężko, Igorek coraz bardziej dokazuje, nie można go spuścić z oczu nawet na sekundę, wszędzie wejdzie, wszystko musi zobaczyć, dotknąć – jednym słowem mam strasznie żywiołowe dziecko. 
Ale jest tez dobra wiadomość – w końcu po długich cierpieniach i mękach mamy pierwszego ząbka !  Wychodził, wychodził i wyjść nie chciał, ale w końcu jest dolna prawa jedyneczka :) Jestem dumna z mojego Szkraba.
W ząbkowaniu nosidełko bardzo nam pomogło, bo Igorek chciał, żeby go tylko nosić, przytulać, więc jak już nie miałam siły, to bach dziecko w nosidełko i na siebie. Igorek zadowolony, a i ja miałam ręce wolne, mogłam coś w domu zrobić, no i nie czułam tej 9 kg Kluseczki.
Na spacerkach w ostatnim tygodniu to tatuś nosił Igusia, bo ja po całym dniu nie miałam już siły. A Igorkowi to zupełnie nie przeszkadzało, on się cieszy jak jest noszony, a nie musi jeździć we wózku. No i tatuś jest dużo wyższy, więc jeszcze lepiej widać i można z większej wysokości oglądać drzewa, ptaszki i inne zwierzątka.
 
W weekend pojechaliśmy sobie do Konstancina Jeziornej do Parku Zdrojowego, pooddychać świeżym powietrzem i poinhalować się trochę, gdyż w tym parku znajduje się tężnia solankowa. Pogoda nam dopisała, więc miło spędziliśmy ten niedzielny czas.
Igorek przeszczęśliwy, oglądał jak na rzeczce pływają kaczuszki, do tego by noszony, więc do szczęścia niewiele mu potrzeba :D Zresztą to widać na zdjęciach.

A w następny weekend jedziemy na targi do Warszawy „ Moje dziecko„ Z racji tego, że firma Womar nie będzie uczestniczyła w tych targach, to ja jako ambasadorka będę dumnie nosiła i prezentowała WOMAR ) Mam nadzieję, że niejednym rodzicom wpadnie w oko nasze nosidełko i będą chcieli takie sobie kupić :)
Do usłyszenia – pozdrawiamy serdecznie :) M.I.R.