poniedziałek, 18 lipca 2011

Wakacyjni nosiciele



Daj się ponieść na wakacjach
Spacer po piaszczystej plaży, wędrówki górskim szlakiem czy zwiedzanie najpiękniejszych europejskich zakątków – pomysły na fantastyczne wakacje w gronie najbliższych można wyliczać w nieskończoność. Niezależnie od tego, jaki obierzemy kierunek swojej pierwszej wspólnej podróży, prędzej czy później naszą głowę zaprząta dylemat, przed którym stanął również Ernest, ojciec 1,5 rocznej dziś Majki. - W chwili gdy Maja przyszła na świat zaplanowaliśmy, że nasze pierwsze wspólne wakacje spędzimy aktywnie. Tak się złożyło, że znajomi zaprosili nas do Barcelony gdzie na co dzień mieszkają. Wiadomo, że wczasy plus półroczna dzidzia równa się mega odpowiedzialność i arcytrudne zadanie, szczególnie dla świeżo upieczonych rodziców. Wśród tysiąca różnych pytań pojawiło się też to, w czym nosić córcię. Uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie klasyczne nosidełko. Trafiliśmy z wyborem w dziesiątkę, córcia czuła się bezpiecznie i do tego stopnia wygodnie, że ciągle marudziła, żeby ją nosić. To były najlepsze wakacje w naszym życiu a Maja stała się drugą po FC Barcelonie prawdziwą dumą Katalonii – opowiada z uśmiechem młody tata.

Nie jest tajemnicą, że wspólne wakacje, aby mogły w pełni zasłużyć na miano tych najlepszych, powinny być spędzane aktywnie i zapewniać maluchowi dużo atrakcji. Spacery nad brzegiem morza czy krótkie wędrówki mniej wymagającym górskim szlakiem to nie tylko źródło przyjemności, ale i korzyści dla zdrowia najmłodszego wczasowicza. Dzięki chwilom na świeżym powietrzu malec wzmacnia swoją odporność i dostarcza swojemu organizmowi solidną dawkę tlenu wpływającego na dobry rozwój tkanek i pracę mózgu. Przy okazji poznaje świat w bezpośredniej bliskości mamy i taty i … ma szansę na nawiązanie nowych znajomości, o czym przekonali się rodzice 4 - miesięcznego Miłosza. - Właśnie wróciliśmy z urlopu, tym razem po raz pierwszy w roli świeżo upieczonych rodziców. Akurat w temacie noszenia Miłosza było nam łatwiej zdecydować z tego względu, że nosimy go w chuście od kilku miesięcy, wiązanie opanowaliśmy do perfekcji a mały czuje się w niej dobrze. Także odpowiedź była prosta – zabieramy nad morze sprawdzoną chustę. Przy okazji spotkaliśmy innych chustorodziców, powymienialiśmy się radami a Miłosz poznał nowych kolegów – śmieje się mama 4 – miesięcznego Miłoszka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz