piątek, 5 października 2012

"Hallooooo!!! " - piąta recenzja Beaty



Hallooooo!!!
Pamiętacie nas jeszcze?? Przepraszamy, że zginęliśmy na tak dłuuugi czas, ale duuuużo się u nas działo :) Po pierwsze Fifi skończył roczek!!! 



W związku z tym dwa weekendy były dla nas bardzo pracowite i imprezowe, a ja jako dumna mama postanowiłam (jakby szykowania było mało) zrobić samodzielnie torty, no bo jak to tak, żeby mój kochany synek miał kupny??? :P 



Powiem Wam, że pracy dużo przy tym było, ale goście zachwyceni a ja dumna do granic :) Komu kawałeczek?? :)



Po dwóch urodzinowych weekendach nadszedł czas na pakowanie na wymarzony i wyczekiwany urlop… Chorwacja i Wenecja już na nas czekały i nawoływały nas z daleka…16 h drogi i już na miejscu w innym świecie (pomyśleć, że czasem w naszej Stolicy wracałam do domu 3 h a nad Polskie morze zdarzało nam się jechać 11 h :P)… A na miejscu czekały nas widoki zapierające dech w piersiach, smaki nam dotąd nieznane (niestety z nimi czekały dodatkowe kilogramy, ale co tam, urlop jest raz w życiu :P ), wrażenia trudne do opisania i wspomnienia nie do zapomnienia… achhh…. cudownie było, aż żal pomyśleć że następny urlop dopiero za rok…





No dobrze, a teraz do rzeczy :) bagaży mieliśmy sporo ale nie mogło zabraknąć naszego Eco nosidełka w walizce :) i tu nasunął mi się pomysł… Womarze drogi, a jakby do chust i nosidełek dodawać jakieś etui np. w formie woreczka z tego samego materiału do zapakowania naszych cudeniek coby się nie brudziły i nie pałętały biedne po walizkach?? :)
 Ponieważ Chorwackie plaże są kamieniste to poruszanie się po nich wózkiem kończy się jego noszeniem, aby oszczędzić sobie tego nieludzkiego wysiłku w zanadrzu a dokładnie w koszyku wózka podróżował nasz turkusowy przyjaciel :) 



Azymut na plażę… kamienie na prawej rufie… kamienie na lewej… kamienie na 12-ej i na 6-ej… rach ciach nosidło na biodra, w dwóch ruchach dzieć do niego wpakowany i zaszelkowany i możemy spacerować dalej :) oczywiście z przerwą na oglądanie kamieni, które okazały się Filipa ulubioną zabawką i ku jego uciesze jego ulubioną przekąską… oj potrenowałam sobie refleks w wyciąganiu kamyczków z uchachanej buźki :P :D



Wiecie, że na świecie są 3 kolosea? Z tego jedno jest w Chorwacji, a jak na Koloseum przystało składa się z wielu schodów, wyobraźcie sobie zwiedzanie takiego miejsca  z dzieckiem w wózku… Ufff dobrze, że nosidełko było w gotowości :)


Pod koniec naszego wyjazdu postanowiliśmy spełnić jeszcze jedno nasze marzenie i popłynęliśmy wodolotem do Wenecji… najpiękniejszego miasta świata… było cudownie za wyjątkiem jednej sprawy, nie przygotowaliśmy się do podróży należycie i nie przewidzieliśmy, że każdy wenecki mostek ma schodki a nosidełko zostało w domku :( oj tęskniłam za nim strasznie, tyle ile się tam nadźwigaliśmy wózka to chyba przez rok go tyle nie nosiłam, co schodek to w mojej głowie odzywało się wspomnienie naszego turkusowego cudownego przyjaciela… na przyszłość będę mądrzejsza i nosidełko na stałe wyląduje w wózku :)





W następnej odsłonie już na pewno, na sto procent zobaczycie obiecany filmik z naszym instruktażem :) tylko musimy wyzdrowieć i głos odzyskać :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz