Hallooooo!!!
Pamiętacie nas jeszcze?? Przepraszamy, że zginęliśmy na tak
dłuuugi czas, ale duuuużo się u nas działo :) Po pierwsze Fifi skończył
roczek!!!
W związku z tym dwa weekendy były dla nas bardzo pracowite i
imprezowe, a ja jako dumna mama postanowiłam (jakby szykowania było mało)
zrobić samodzielnie torty, no bo jak to tak, żeby mój kochany synek miał
kupny??? :P
Powiem Wam, że pracy dużo przy tym było, ale goście
zachwyceni a ja dumna do granic :) Komu kawałeczek?? :)
Po dwóch urodzinowych weekendach nadszedł czas na pakowanie
na wymarzony i wyczekiwany urlop… Chorwacja i Wenecja już na nas czekały i
nawoływały nas z daleka…16 h drogi i już na miejscu w innym świecie (pomyśleć,
że czasem w naszej Stolicy wracałam do domu 3 h a nad Polskie morze zdarzało
nam się jechać 11 h :P)… A na miejscu czekały nas widoki zapierające dech w
piersiach, smaki nam dotąd nieznane (niestety z nimi czekały dodatkowe
kilogramy, ale co tam, urlop jest raz w życiu :P ), wrażenia trudne do opisania
i wspomnienia nie do zapomnienia… achhh…. cudownie było, aż żal pomyśleć że
następny urlop dopiero za rok…
No dobrze, a teraz do rzeczy :) bagaży mieliśmy sporo ale
nie mogło zabraknąć naszego Eco nosidełka w walizce :) i tu nasunął mi się
pomysł… Womarze drogi, a jakby do chust i nosidełek dodawać jakieś etui np. w
formie woreczka z tego samego materiału do zapakowania naszych cudeniek coby
się nie brudziły i nie pałętały biedne po walizkach?? :)
Ponieważ Chorwackie
plaże są kamieniste to poruszanie się po nich wózkiem kończy się jego
noszeniem, aby oszczędzić sobie tego nieludzkiego wysiłku w zanadrzu a
dokładnie w koszyku wózka podróżował nasz turkusowy przyjaciel :)
Azymut na plażę… kamienie na prawej rufie… kamienie na
lewej… kamienie na 12-ej i na 6-ej… rach ciach nosidło na biodra, w dwóch
ruchach dzieć do niego wpakowany i zaszelkowany i możemy spacerować dalej :)
oczywiście z przerwą na oglądanie kamieni, które okazały się Filipa ulubioną
zabawką i ku jego uciesze jego ulubioną przekąską… oj potrenowałam sobie refleks
w wyciąganiu kamyczków z uchachanej buźki :P :D
Wiecie, że na świecie są 3 kolosea? Z tego jedno jest w
Chorwacji, a jak na Koloseum przystało składa się z wielu schodów, wyobraźcie
sobie zwiedzanie takiego miejsca z
dzieckiem w wózku… Ufff dobrze, że nosidełko było w gotowości :)
Pod koniec naszego wyjazdu postanowiliśmy spełnić jeszcze
jedno nasze marzenie i popłynęliśmy wodolotem do Wenecji… najpiękniejszego
miasta świata… było cudownie za wyjątkiem jednej sprawy, nie przygotowaliśmy
się do podróży należycie i nie przewidzieliśmy, że każdy wenecki mostek ma
schodki a nosidełko zostało w domku :( oj tęskniłam za nim strasznie, tyle ile
się tam nadźwigaliśmy wózka to chyba przez rok go tyle nie nosiłam, co schodek
to w mojej głowie odzywało się wspomnienie naszego turkusowego cudownego
przyjaciela… na przyszłość będę mądrzejsza i nosidełko na stałe wyląduje w
wózku :)
W następnej odsłonie już na pewno, na sto procent zobaczycie
obiecany filmik z naszym instruktażem :) tylko musimy wyzdrowieć i głos
odzyskać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz