Kilka dni temu
miałyśmy okazję uczestniczyć z córeczką w ciekawym spotkaniu z cyklu „Świadoma
mama” w Krakowie. Hasło przewodnie warsztatów brzmiało: „Mamo bądź blisko!
Kochaj, noś i przytulaj” – z czym my jak najbardziej się identyfikujemy :). Na spotkaniu można było porozmawiać z
położną, psychologiem oraz instruktorami chustonoszenia o rodzicielstwie
bliskości, a także wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami.
Obecność Helenki
w chuście okazała się nie lada atrakcją. Wiele osób zagadywało nas, dopytując o
nasze wrażenia i doświadczenia związane z chustonoszeniem. Spotkałyśmy się też
z mnóstwem miłych komentarzy na temat naszej uroczej chusty i tego jak ślicznie
prezentuje się w niej córeczka. Na spotkaniu był również fotograf z krakowskiej
szkoły rodzenia „Picolino”, czego efektem była mała sesja zdjęciowa. Oto próbka:
Postanowiłam
przytoczyć na naszym blogu kilka pytań z jakimi się spotkałyśmy – być może ktoś
z czytelników ma podobne wątpliwości…?
Oczywiście nasze
odpowiedzi są jak najbardziej subiektywne i bazują tylko na naszych
spostrzeżeniach i doświadczeniach :).
- Czy chusta może w zupełności zastąpić wózek?
Moim zdaniem
warto zainwestować i w jedno i w drugie. Mimo wszystkich zalet chust, o których
już wielokrotnie pisałam, wózek daje dziecku możliwość pogimnastykowania się na
spacerze. W gondoli maleństwo ma bardzo dużo swobody, może wymachiwać nóżkami,
rączkami, ćwiczyć przewroty. Jednak wózek nigdy nie zapewni dziecku takiej
bliskości z rodzicem, jak chusta. Świat w chuście również wygląda ciekawiej. Myślę,
że warto urozmaicać dziecku spacery poprzez stosowanie różnych sposobów „transportu”
:).
- Jak nauczyłam się wiązać chustę? Czy uczestniczyłam w warsztatach chustowych?
Do akcji Womaru
zgłosiłam się, jako osoba całkowicie początkująca. Jednak już po kilku dniach od
otrzymania chusty potrafiłam wiązać ją na kilka sposobów. Muszę przyznać, że
bardzo pomocna jest instrukcja, dołączona do chusty. W internecie również jest
mnóstwo ciekawych filmów i portali szczegółowo wyjaśniających poszczególne
wiązania. Nigdy nie uczestniczyłam w warsztatach chustowych i myślę, że
odrobina cierpliwości i zaangażowania znakomicie może je zastąpić. A ponieważ
są dość kosztowne, rezygnacja z nich pozwoli więcej zainwestować w
profesjonalną chustę.
- Czy w chuście nie jest gorąco?
W wyjątkowo
upalne dni odczuwałyśmy pewien dyskomfort, ale takie już uroki lata. Jednak
ogromna ilość rodzajów wiązań pozwala dostosować odpowiednie do aktualnie
panującej aury. Osobiście na upały polecam „podwójny X” czy „wiązanie na
biodrze”, zamiast np. „kieszonki”.
- Czy córeczka od razu lubiła być noszona w chuście?
Ten temat
szczegółowo omówiłam w relacji z pierwszego spaceru, więc żeby się nie powtarzać
powiem tylko, że ważne jest wybranie odpowiedniego momentu na rozpoczęcie
przygody z chustą. Maleństwo powinno być najedzone i wyspane. Trzeba
zainteresować je czymś podczas wiązania lub delikatnie się kołysać.
Wieczór
spędziłyśmy naprawdę miło, a na koniec warsztatów udało nam się nawet wylosować
nagrodę :).
Pani Ania ma rację. Nie trzeba uczestniczyć w warsztatach żeby nauczyć się wiązań. Mnie również womarowa instrukcja wystarczyła.
OdpowiedzUsuńJasne - wystarczą chęci i trochę cierpliwości :-)
Usuń