piątek, 5 października 2012

"Świadoma mama nosi w chuście :)" - dziewiąta recenzja Ani, mamy Helenki



Kilka dni temu miałyśmy okazję uczestniczyć z córeczką w ciekawym spotkaniu z cyklu „Świadoma mama” w Krakowie. Hasło przewodnie warsztatów brzmiało: „Mamo bądź blisko! Kochaj, noś i przytulaj” – z czym my jak najbardziej się identyfikujemy :).  Na spotkaniu można było porozmawiać z położną, psychologiem oraz instruktorami chustonoszenia o rodzicielstwie bliskości, a także wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami.
Obecność Helenki w chuście okazała się nie lada atrakcją. Wiele osób zagadywało nas, dopytując o nasze wrażenia i doświadczenia związane z chustonoszeniem. Spotkałyśmy się też z mnóstwem miłych komentarzy na temat naszej uroczej chusty i tego jak ślicznie prezentuje się w niej córeczka. Na spotkaniu był również fotograf z krakowskiej szkoły rodzenia „Picolino”, czego efektem była mała sesja zdjęciowa. Oto próbka:



Postanowiłam przytoczyć na naszym blogu kilka pytań z jakimi się spotkałyśmy – być może ktoś z czytelników ma podobne wątpliwości…?
Oczywiście nasze odpowiedzi są jak najbardziej subiektywne i bazują tylko na naszych spostrzeżeniach i doświadczeniach :). 
  • Czy chusta może w zupełności zastąpić wózek?
Moim zdaniem warto zainwestować i w jedno i w drugie. Mimo wszystkich zalet chust, o których już wielokrotnie pisałam, wózek daje dziecku możliwość pogimnastykowania się na spacerze. W gondoli maleństwo ma bardzo dużo swobody, może wymachiwać nóżkami, rączkami, ćwiczyć przewroty. Jednak wózek nigdy nie zapewni dziecku takiej bliskości z rodzicem, jak chusta. Świat w chuście również wygląda ciekawiej. Myślę, że warto urozmaicać dziecku spacery poprzez stosowanie różnych sposobów „transportu” :). 
  • Jak nauczyłam się wiązać chustę? Czy uczestniczyłam w warsztatach chustowych?
Do akcji Womaru zgłosiłam się, jako osoba całkowicie początkująca. Jednak już po kilku dniach od otrzymania chusty potrafiłam wiązać ją na kilka sposobów. Muszę przyznać, że bardzo pomocna jest instrukcja, dołączona do chusty. W internecie również jest mnóstwo ciekawych filmów i portali szczegółowo wyjaśniających poszczególne wiązania. Nigdy nie uczestniczyłam w warsztatach chustowych i myślę, że odrobina cierpliwości i zaangażowania znakomicie może je zastąpić. A ponieważ są dość kosztowne, rezygnacja z nich pozwoli więcej zainwestować w profesjonalną chustę. 
  • Czy w chuście nie jest gorąco?
W wyjątkowo upalne dni odczuwałyśmy pewien dyskomfort, ale takie już uroki lata. Jednak ogromna ilość rodzajów wiązań pozwala dostosować odpowiednie do aktualnie panującej aury. Osobiście na upały polecam „podwójny X” czy „wiązanie na biodrze”, zamiast np. „kieszonki”. 
  •  Czy córeczka od razu lubiła być noszona w chuście?
Ten temat szczegółowo omówiłam w relacji z pierwszego spaceru, więc żeby się nie powtarzać powiem tylko, że ważne jest wybranie odpowiedniego momentu na rozpoczęcie przygody z chustą. Maleństwo powinno być najedzone i wyspane. Trzeba zainteresować je czymś podczas wiązania lub delikatnie się kołysać.
Wieczór spędziłyśmy naprawdę miło, a na koniec warsztatów udało nam się nawet wylosować nagrodę :).


2 komentarze:

  1. Pani Ania ma rację. Nie trzeba uczestniczyć w warsztatach żeby nauczyć się wiązań. Mnie również womarowa instrukcja wystarczyła.

    OdpowiedzUsuń