środa, 3 sierpnia 2011

Monika z Kasią i Bartusiem i mężem Marcinem - część 1

Witamy wszystkich

Jak zapewne niektórzy nas już pamiętają ale malutkie przypomnienie naszych skromnych osób nie zaszkodzi, ja mam na imię Monika, mąż Marcin i dwójka naszych szkrabków: 2 letni Bartuś i 9 miesięczną Kasia. Mieszkamy w Krakowie.

Na co dzień Marcin pracuje, Bartuś chodzi do przedszkola, ja nie pracuje wiec z Kasią urzędujemy razem. Chłopcy jak wychodzą rano w okolicach 7-8 tak z powrotem są o 17, i zaczyna się nasz standardowy program dnia – zabawa, kąpiel Kasi, kąpiel Bartusia itd. Kasia chodzi spać przeważnie ok.18-19, potem wygłupiamy się ze starszakiem który zasypia ok. 21. Jak oboje śpią mamy chwilkę dla siebie. Weekendy spędzamy zaś razem, zwykle to są jakieś wycieczki nad Bulwary Wiślane, odwiedziny znajomych, dziadków albo dzień spędzony na placu zabaw. Nasze dzieci są charakterkami zupełnie odmienne. Bartuś to taki pędziwiatr, mający „motorek w tyłeczku” wszędzie go pełno i zawsze musi coś napsocić ale to takie kochany przesłodziak, zaś Kasia spokojna kobitka można powiedzieć, krzyczy jak już jest jej naprawdę żle :D ostatnio wychodzą nam ząbki wiec maruda na maksa i by non stop wisiała na mamusi. Zaczyna się u nas etap raczkowania, wiec trzeba mieć oczy dookoła głowy.

I wreszcie nadszedł długo oczekiwany moment kiedy bardzo sympatyczny Pan kurier dostarczy nam nosidełko. Jak ktoś dzwoni domofonem Bartuś jest pierwszy przy drzwiach :D:D także jemu Pan kurier wręczyła paczuszkę a mamusia ją podpisała. Pierwsze pytanko synka na paczuszkę : mama, mama co tooooo?? Powiedziałam ze w tej paczuszce jest nasze nosidełko, takie fajne coś co służy do noszenia jego i Kasi i że będziemy w nim chodzić na spacery. Odpowiedź Bartusia brzmiała: mhm… :D nie czekaliśmy ani chwili tylko zaczęliśmy rozpakowywać naszą paczuszkę, Bartuś pomagał i nie mógł się już doczekać co tam w środku jest, Kasia nam się pilnie przyglądała i wdrapując się na mamę też chciała jak najszybciej zobaczyć co tam jest. Chwila emocji i pojawia się nasze śliczne nosidełko. Ma fajny kolorek zarówno dla dziewczynki i chłopczyka jest szare z białe kwiatki. I prezentuje się tak.

Bartuś oczywiście pierwszy je musiał obejrzeć, wiec mamusia z Kasią mogła zająć się instrukcją. Wreszcie synek oddał mamusi nosidełko i mogłam mu się przyjrzeć uważniej. Moje pierwsze wrażenie fajne, ma śliniaczek – przy mega ząbkowym ślinieniu Kasi przyda się na 100% i jakie było moje zaskoczenie ze nosidełko ma też kapturek – fajny pomysł, gdyż bez obaw można się wybrać na spacer również w pochmurny dzień. Jednak byłam przerażona ilością zapięć, pasków, rzepów J postanowiłam wiec poczekać jak dzieciaki usną i spokojnie z mężulkiem rozszyfrować moją niewiedzę J udało się, pozostało poczekać na kolejny dzień i potestowac je z dziećmi.

W sobotę z rana przywitała nas brzydka deszczowa pogoda, z przebijającym się  więc Marcin z Kasią postanowili wyjść choćby na chwilę i się przewietrzyć a przy okazji protestować nosidło J niestety mamusia z synkiem, który ma anginę musiała zostać w domu :/  pierwsze wrażenia mężulka - jak fajnie, w ogóle nie czuć ciężaru Kasi – a waży ponad 9 kg. Kasia na początku miała przerażoną minę, jak by chciała powiedzieć - co ci rodzice ze mną robią, po chwili widać ze jej się spodobało i uśmiech był od ucha do ucha J Jak wrócili byli oboje bardzo zadowoleni ze spaceru. Słysząc takie super opinie postanowiłam ze sama przetestuje je i pospacerujemy po domku. Tym razem w roli głównej synek J po już włożeniu ja również doznałam szoku, matko czy ja noszę dziecko ?? w ogóle nie czułam ciężaru synka, a on waży ponad 14 kg!!! Jedyny mankament tu wyszedł – nie mam możliwości włożenia Bartusiowi rączek tam gdzie powinny być :/ pasy kończyły się pod jego paszkami – ma 92 cm… wiec tutaj mam pytanko do ekspertów Womar J czy dla starszego dziecka jakoś inaczej się to zakłada, próbowałam prześledzić instrukcję ale tam nie ma na ten temat mowy L  Mimo to oboje byliśmy zadowoleni, mogliśmy się poprzytulać, Bartuś był na rączkach co uwielbia a mamusia mogła ponosić synka w ogóle nie czując jego ciężaru.

W przyszłym tygodniu planujemy wakacje nad morzem. Już mi się marzy cieplutkie morze, piasek, spacery brzegiem morza, przepiękne zachody słońca… mam nadzieje ze tym razem nic nam nie pokrzyżuje planów i będę mogła zdać następną relację z naszych nosidełkowych zmagań z nadmorskiej Karwii.


Pozdrawiamy cieplutko

1 komentarz: