Witam, oto nasz początek przygody z nosidełkiem Womar.
Na początku parę słów przypomnienia o mnie i mojej rodzince. Razem z mężem Tomkiem i naszym 10 – miesięcznym synkiem Adasiem mieszkamy w Rybniku na Śląsku. Oboje z mężem pracujemy a w tym czasie mały jest pod opieką mojej mamy. To właśnie moja mama poinformowała mnie telefonicznie że nosidełko dotarło. Od razu po powrocie do domu otworzyłam paczkę w towarzystwie Adasia. Mały bacznie mi się przyglądał, kiedy czytałam instrukcję i regulowałam wszystkie paski.
Po chwili mogłam podziwiać jego zadowoloną minkę kiedy spacerował po domu w swoim nowym nosidełku. Niestety nie udało nam się wyjść z domu z powodu deszczu, który utrzymuje się już od kilku dni. Dlatego z niecierpliwością czekamy na poprawę pogody żeby móc w końcu wyjść na prawdziwy spacer. Kiedy wyjęłam małego z nosidełka zauważyłam że oglądanie pasków, zapięć i śliniaczka jest dla niego tak samo interesujące co spacery w nim – Adaś miał zajęcie na dobre 20 minut.
Następnie Tomek po powrocie do domu przymierzył nosidełko, tylko dla odmiany nosił Adasia na plecach. Słysząc głośne piski synka mogę być pewna że ta pozycja również przypadła mu do gustu. Oboje z mężem zgodnie zauważyliśmy że nosząc małego w nosidełku nie odczuwamy jego wagi co niewątpliwie jest dużym plusem.
Już zaczęliśmy planować naszą pierwszą wycieczkę z nosidełkiem, oczywiście jeśli pogoda dopisze.
Pozdrawiam
fajnie napisane:) a piski to dopiero radosc:) nosidelko w super kolorze macie:) Nasza mala jak wsiada do nosidelka od razu sie uspokaja i jak dumna krolowa przemierza w nosidle swiat:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, Adaś wygląda na bardzo zadowolonego :)
OdpowiedzUsuń