poniedziałek, 20 sierpnia 2012

"BAAARDZO ZAJĘTE ECO NOSIDEŁKO!!!" - czwarta recenzja Beaty


Nasze nosidełko w ostatnim czasie było baaaaardzo zajęte, miało kilku nowych lokatorów i sporo podróżowało, zaprzyjaźniało się, dopasowywało do brzdąców o różnej wadze i do noszących wysokich, niskich, chudych i tych jeszcze chudszych :) Wybawiało z opresji, wycierało łzy, słuchało żali, koiło ból, uspakajało, usypiało, otwierało nowe niedostępne do tej pory horyzonty, wyręczało w noszeniu i towarzyszyło w zabawie… Jak sami widzicie miało „paski” pełne roboty ;)
Najpierw pojechało z rocznym Jankiem w Góry Świętokrzyskie i pozwoliło na eksplorację wszelkich niedostępnych dotąd ścieżek. Bardzo Janka polubiło (zresztą z wzajemnością) chociaż mówi też, że mógłby trochę ciszej chrapać :) ponieważ jak się okazało Janek uwielbiał w nim spać… ;)
Po przyjeździe nosidełko chwilę odpoczęło, rozluźniło paseczki, rozpięło klamerki, rozprostowało pasy naramienne, odczepiło śliniaczek i kapturek, nawet suwaczek w kieszonce rozpięło i po prostu się relaksowało… a wszystko z myślą o czekającym je wyzwaniu, czyli ZLOCIE CZAROWNIC a dokładnie ZLOCIE WRZEŚNIOWYCH MAMUŚ  i BOBASÓW :)
Oj napracowało się tam i to bardzo, czekały na nie nie lada atrakcje i konkurencje… Najpierw musiało sobie dać radę z ząbkowaniem małej Lili, a było to niełatwe zadanie, wózek nie pomagał, ręce też nie, ani butelka, ani smoczek… słownie NIC, malutka się strasznie męczyła… Zaproponowałam wtedy nosidełko na co usłyszałam, że „to nic nie da, nie ma szans… Lila nie cierpi nosidełka” ale po chwili zrezygnowani i zmęczeni już rodzice przystali na propozycję… a żebyście widzieli ich miny 5 minut później, kiedy Lila przytuliła się do mamy i po prostu zasnęła :D W efekcie mała Lila ma już swoje własne szaro różowe ECO nosidełko :) a pseudo - ergo nosidełko, którego tak do tej pory nie cierpiała poszło w zapomnienie :)

Drugim wyzwaniem była gra w bule… tak, tak, nie „przesłyszeliście” się otóż, mamusia zażyczyła sobie, że będzie grać i już… i to na dodatek z Filipem… niemożliwe?? To zobaczcie sami :P :) W końcu co dwie osoby to nie jedna :) :P a Fifi po 5 minutach padł :P
Trzecim wyzwaniem była mała Emilka która jak jej mama mówi „nie cierpi wszystkiego w/na czym się siedzi”… no i faktycznie już po kilku minutach postanowiła jednak poćwiczyć świeżo nabytą umiejętność chodzenia zamiast być noszona… ale nad tą „panienką” popracujemy jeszcze w październiku ;)
Po powrocie ze zlotu nosidełko znów zażywa relaksu i zbiera siły, bo już na dniach będzie nam niezbędne 24h/dobę… a to może oznaczać tylko jedno… idzie nam NA RAZ… UWAGA… 5 zębów… ojjjjj będzie HARDCORE :-/ Obawiam się, że po takich przejściach nosidełko może mieć zakwasy nawet w pasie biodrowym ;P

No cóż, na dzisiaj byłoby na tyle!!! W następnej recenzji spodziewajcie się małego instruktażu nosidełkowania!!! :)

Paaaaaa!!!!!




2 komentarze:

  1. Hahaha genialnie piszesz :D:D nasze womarowe nosidełko też takie rozchwytywane, w szczególności na rodzinnych zjazdach każdy chce ponosić, ale w bule jeszcze nie grało:P trzeba wypróbować ;) pozdrowienia od kwietniowej mamy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny zlot miałyście, a nosidełko chyba furorę tam zrobiło;) ja swoje ECO DESIGN, które czeka aż drugi synuś podrośnie, pożyczam kumpelom na dzień czy dwa, żeby mogły same się przekonać jakim jest ułatwieniem

    OdpowiedzUsuń