Tym razem chciałybyśmy podzielić się z
Wami pewnym spostrzeżeniem o dodatkowej, bardzo przydatnej funkcji naszej chusty.
Wielokrotnie udało nam się już przekonać, że poza wygodnym sposobem transportu,
z którego korzystamy na co dzień, chusta jest też wspaniałą „usypianką” :).
Każde dziecko ma potrzebę bliskości i
miłości, co w połączeniu z wrodzoną ciekawością świata i wieloma nowymi
wrażeniami dostarczanymi przez codzienne spacery w chuście, często skutkuje
spontaniczną drzemką. Nie potrzeba wtedy smoczka ani innych „gadżetów” - Helenka
spokojnie zasypia wtulona w mamę. Delikatne kołysanie, bliskość niemal jak
„skóra do skóry” i zapach rodzica dają maleństwu poczucie bezpieczeństwa i
wyciszają je. Czego efekt widać na załączonej fotografii :):
Po 2 miesiącach testowania zdążyłyśmy
przekonać się jak wiele zalet ma „chustonoszenie”, a co więcej, myślę, że wciąż
sporo nowych odkryć przed nami. Cieszę się, że swoją przygodę z „be close”
rozpoczęłyśmy dość wcześnie, gdy Helusia kończyła 3 miesiące. Dzięki temu ja
stopniowo przyzwyczajam swoje mięśnie do rosnącego ciężaru, a córeczce szybko
udało się polubić chustę.
Biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe
doświadczenia mówimy chustom zdecydowane TAK!
Też jestem za jak najwcześniejszym noszeniem. Na dłużej chusta wystarczy, a ta jest naprawdę dobrej jakości. Ja synka już noszę 7 miesięcy.Pani Aniu i Helenko serdecznie Was pozdrawiamy i życzymy miłego chustonoszenia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy i również serdecznie pozdrawiamy! Ania & Helenka
OdpowiedzUsuń