czwartek, 29 września 2011

Monika - cz. 6 - Reprezentacja na Targach Przedszkolaka i Niemowlaka

Witamy wszystkich :)

W zeszły weekend zawitały do nas Targi Przedszkolaka i Niemowlaka. Z racji tego ze zapowiadało się dużo atrakcji poprzez dmuchane zjeżdżalnie, trampoliny, zamki zabawy muzyczne po kąciki malucha postanowiliśmy je odwiedzić. Po dojechaniu na miejsce zapakowaliśmy Kasiulę do naszego przyjaciela eco i ruszyliśmy do wejścia. Na początek pooglądaliśmy się gdzie co jest.. Było bardzo dużo stoisk a szczególnie były to prezentację prywatnych żłobków i przedszkoli, towarzystw ubezpieczeniowych namawiających na zakładanie polisy dla dziecka, było też stoisko Lego, gdzie można było po okazyjnych cenach zakupić klocki… Bardzo dużo było atrakcji dla dzieci, poprzez duże dmuchane zjeżdżalnie, dmuchane place zabaw, zamki, tampoliny, ścianki wspinaczkowe, dzieci bawiące się z animatorami przy muzyce, stoiska ze kredeczkami, pisaczkami, farbkami… jednym słowem raj dla naszego synka.  Bartuś był tak zaaferowany wszystkim ze nie widział od czego ma zacząć. Po krótkim zastanowieniu wybór padł na zjeżdżalnię, było ich kilka a kolega wybrał sobie największą… Myśleliśmy,  że on podejdzie, poogląda i pójdziemy dalej, ale on rodziców zamurował i stwierdził, że idzie na to zjeżdżać i na nic nie dały próby namawiania na coś innego. Mnie już serce stanęło dęba, bo zjeżdżalnia wysoka może 7m albo i więcej, trzeba było samemu wejść do góry po takich schodkach, maluch się poślizgiwał jak wchodził, ale nie poddawał się, no i udało się wszedł na samą górę i nie wiele myśląc hyc na dupkę i jazda w dół :P A jaka radość temu towarzyszyła, tego się nie da opisać … i myli się ten kto pomyślał, że to mu wystarczyło.

Wspinał się po raz kolejny i koleiny i tak kilkadziesiąt razy :P Byłam naprawdę dumna z mojego urwiska, bo jak na swoje 2,5 roczku jest naprawdę odważny, biorąc pod uwagę iż byliśmy świadkami sytuacji, że chłopczyk dużo straszy od niego tak może 5 latek wszedł ale na górze miał straszny lęk i nie było mowy by zjechał, wiec skończyło się na wejściu rodzica i ściągania go. Kasia przyglądała się z góry wszystkiemu, bardzo jej się podobały te wszystkie kolorowe zamki, muchomorki, statki, boiska do gry co chwilę patrzyła na nie z ogromną ciekawością kręcąc główkę na lewo i prawo. Najbardziej jej zainteresowanie wzbudziły widoki zjeżdżających i skakających dzieci, posyłała im co chwilę uśmiechy i próbowała nawiązać rozmowę gadając coś w swoim języku. Podczas gdy chłopcy się przenieśli na dmuchany statek, widząc ze nasz starszak nie ma zamiaru tak szybko zrezygnować, postanowiliśmy z Kasią pochodzić sobie i popatrzeć na inne atrakcję. Doszliśmy do przemiłych dwóch klaunów, którzy zabawiali dzieci i robili z baloników zwierzątka, Kasiula na początku bała się  ich, po chwili wywoływali na jej twarzyczce już tylko uśmiechy, dostaliśmy dwa baloniki – ślicznego pieska i kotka i poszliśmy dalej.  
 
Podeszła do nas bardzo sympatyczna pani, będąca już przy końcóweczce ciąży której bardzo się spodobało nasze nosidło i chciała jak najwięcej dowiedzieć się na jego temat, jak się nosi czy polecam. Mówiła że bardzo jej się podoba desing naszego nosidełka, jak to powiedziała mamy  gust :D , widzi ze dziecko się bardzo podoba  bo Kasiula cały czas się uśmiechała. Koniec końców Pani była dość pozytywnie przekonana do zakupu. Tak przy okazji pozdrawiamy Panią spotkaną na targach.
Idąc dalej dotarliśmy do dzieci bawiących się z animatorami. Kasi bardzo się podobało na tyle, że mamusia musiała ją wyjąc z nosidełka bo podskiwała w nim. Po chwili dołączyli do nas chłopcy i starszak dość szybko wkręcił się w zabawę, rodzice mogli troszkę odpoczywać, a nasz wulkan energii bawił się w kółeczku i co chwilę podskakiwał hop hop :P  Po występach zrobiliśmy mała przerwę na drugie śniadanko, Kasiula jadła swoje mleczko, a Bartuś chętnie wcinał swoje kanapeczki. Po śniadanku zaliczyliśmy jeszcze stolik z kreseczkami i farbkami, troszkę  pomalowaliśmy, ale koledze się to szybko znudziło… wiec zrobił szybkiego myka w kierunku trampoliny. Poskakał poskakał i padł, układając się do snu wiec my musieliśmy szybciutko go z tamta wyciągnąć i ruszyć w kierunku wyjścia. I tak po 4 godzinach zabawy nasz synek padł jak zabity, wystarczyło wsadzić do fotelika w samochodzie i już kolega odpłynął. Dość intensywnie spędzony dzionek przyniósł nam coraz to nowe przeżycia, wiem już że nasza córeczka jest mega radosnym dzieckiem, uwielbia inne dzieci, zaś synek rośnie na odważnego dużego kawalera.  No i przy tej też okazji przekonaliśmy się jaka zaletą jest posiadanie nosidełka!!! Rewelacja po prostu !!! Alejki ze stoiskami targowymi były tak ciasno złączone, że jazda wózeczkiem była by nie lada wyczynem a tak to bez problemu wszystko pooglądaliśmy. Ponadto jest lepiej tez dla dzieciaczka, w góry zdecydowanie lepiej widzi niż będąc w wózku, no i będąc blisko rodzica nie marudzi tak jak nie chce być już w wózeczku P

Pozdrawiamy serdecznie P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz