Kilka dni później...kilka stopni Celsjusza niżej...
31 stopni na termometrze...w porównaniu z ostatnimi 37-ma da się żyć!! :))
Po powrocie z pracy w skrzynce znalazłam awizo... Mała biała kartka, która cieszy i złości zarazem... jak to na awizo przystało na pocztę trzeba było się udać...a to tylko dwie ulice od domu, szybkie przeliczenie czasu potrzebnego na wyniesienie i rozłożenie wózka i decyzja, że nie warto... Z lekkimi obawami ze względu na temperaturę zdecydowałam się na nosidło. Tym razem przyłożyłam się do wyregulowania wszystkich tasiemek i klamerek. Jak się okazuje poprzednim razem pas biodrowy był za luźny (a może schudłam???...tia marzenie :-p), a ponieważ cały ciężar dziecka właśnie na nim się opiera to warto się do tego przyłożyć. Po 5 minutach uzbrojona w Fifika w nosidle wyruszyłam na podbój naszej dzielnicy i poczty... ;-) przyznam, że na spacerze byliśmy nie lada atrakcją.. 31 stopni, dziecko ciasno we mnie wtulone i bose nóżki zwisające po bokach :D na twarzach przechodniów nie dało się nie zauważyć uśmiechu :-)
No i tu jest duży plus dla naszego eco... Nie wiem jakim cudem, ale ani ja ani Fifi nie byliśmy spoceni mimo upału i tak ciasnego w siebie wtulenia, spodziewałam się że będzie nam gorąco a tu taka niespodzianka!!!
Filip całą drogę rozglądał się na prawo i lewo jakby pierwszy raz wyszedł na dwór, każdy krzaczek czy drzewo widziane z nowej perspektywy były pasjonujące...zagadywał do nich, krzyczał, śmiał się...istny SZAŁ!!! :) było nas słychać na kilometr ;)
Dzięki temu, że nie czuliśmy temperaturowego dyskomfortu postanowiliśmy przedłużyć nasz spacer i jeszcze kawałek się przejść do małego parku w okolicy... I tu druga mila niespodzianka- z nosidłem super wygodnie się siedzi, Fifi zadowolony, co zresztą widać na zdjęciach... A mama może bezkarnie całować w czółko i robić ,,pierdzioszki'' w szyjkę ;-)
Na końcu postanowiliśmy przetestować nasze nosidełko w inny nietypowy sposób. Efekt możecie zobaczyć na filmiku :) a te chwile i śmiech Filipa dodaję do naszych bezcennych wspomnień :)
Do napisania już wkrótce!!!
nieźle, że latem też daje radę wasze nosidełko... nasze jest masakryczne, toporne, grube...szkoda gadać, ale dostaliśmy od cioci więc nie wybrzydzaliśmy... przy drugim dzidziusiu zmieniamy na womar. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuń