piątek, 20 lipca 2012

„Chustowe początki…" - pierwsza recenzja Ani, mamy Helenki


„Chustowe” początki…
Podróżując po Peru, Zanzibarze, Indiach czy Tajlandii zawsze zwracało moją uwagę to, że wózki dziecięce używane są tam jedynie przez (niektórych) turystów. Mieszkańcy zwykle nosili swoje maleństwa w chustach. Matki handlujące na targu, pracujące w polu czy zbierające algi z dna morskiego zawsze miały swoje dzieci przy sobie. Bardzo podobało mi się to, że mimo wielu obowiązków, zaspokajają tak ważną dla dziecka (i matki) potrzebę bliskości. Dlatego ogromnie się cieszę, że zwyczaj ten staje się również coraz popularniejszy w naszym kraju.
Kiedy tylko usłyszałam o akcji firmy Womar, umożliwiającej przetestowanie chust, z przyjemnością wzięłam w niej udział. Postanowiłam spróbować, czy ‘chustowanie’ spodoba się naszej córeczce Helence i nam – i udało się, zostałam Ambasadorką firmy i właśnie testuję chustę wiązaną „Be close” N17 Zaffiro :).
W kolejnych odsłonach postaram się pokrótce opisać naszą przygodę z chustą.
Po dostarczeniu jej przez kuriera, od razu zabrałam się za rozpakowywanie. Chusta znajdowała się w estetycznym pudełku i była przewiązana amarantową wstążeczką. Wybrany przeze mnie kolor (niebiesko-zielone pasy) na żywo prezentował się jeszcze atrakcyjniej niż na stronie producenta. Trochę rozczarowało mnie to, że kolorowy nadruk znajduje się tylko na jednej stronie chusty, ale po zapoznaniu się z rodzajami wiązań z instrukcji, zauważyłam, że nie ma to większego znaczenia, gdyż po zawiązaniu widoczna jest tylko ta zadrukowana część. Chusta jest tkana i posiada splot skośno-krzyżowy, który świetnie podtrzymuje kręgosłup dzidziusia. Tkanina jest bardzo mocna. Brzegi są estetycznie podgięte, a na jednym z nich znajduje się naszywka oznaczająca środek (bardzo ułatwiająca wiązanie w związku ze sporymi wymiarami). Długość chusty to 450 cm, a szerokość 70 cm, biorąc pod uwagę mój niezbyt wysoki wzrost, muszę stwierdzić, że jest ogromna!
Po dokładnym obejrzeniu chusty postanowiłam zapoznać się z instrukcją, bo nigdy nie miałam do czynienia z wiązaniem chust… Muszę przyznać, że ulotka jest bardzo przystępnie napisana – nawet laik (jak ja :) ) może nauczyć się opisanych w niej wiązań. W kolejnej odsłonie opiszę nasz ulubiony rodzaj i pierwsze reakcje Helenki na nowy sposób podróżowania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz