Witamy się
serdecznie!!!
Nazywam się Beata i razem z 10 miesięcznym synkiem Filipkiem
i mężem Markiem będziemy mieć przyjemność testowania nosidełka Eco. Będziemy
się z Wami dzielić naszymi spostrzeżeniami, ocenami ale i też kawałkiem naszego
życia :)
Mam nadzieję, że z chęcią będziecie zaglądać do nas i że
pomożemy Wam przy wyborze i obsłudze nosidełka :)
Tak to się
wszystko zaczęło….
Jeszcze będąc w ciąży i kompletując wyprawkę poszukiwałam
chusty, która pozwoliłaby mi na bliskość z synkiem zarówno na spacerach ale też
na co dzień w domu, w chwilach kiedy Filipek byłby marudny albo po prostu
potrzebowałby się przytulić… Zupełnie
przypadkowo trafiłam wtedy na targi dziecięce w Warszawie, gdzie urzekły mnie
wzory zarówno chust jak i nosidełek Womar. Spodobały mi się tak bardzo, że nie
byłam w stanie wyjść z targów bez jednego z nich :) ze względu na to, że chusty
mogłam używać prawie od samego początku zdecydowałam się na początek właśnie na
nią (ale miałam też świadomość, że prędzej czy później wrócę po nosidełko,
które wołało za mną ;P )…
Nie wiedziałam jeszcze wtedy jak bardzo chusta mi się przyda
i jak Filipek ją pokocha :)
Kiedy synek skończył 6 tygodni, a ja doszłam już do siebie
wybraliśmy się na kurs wiązania chusty i od tego dnia chusta stała się naszym
nieodłącznym kompanem… Okazało się, że jest niezastąpiona w tych nielicznych
chwilach złego humoru Filipka… Kiedy nic poza rękami mamy nie było go w stanie
zadowolić, a moje ręce i kręgosłup zaczynały nadawać się tylko do wymiany, gdy
pojawiły się kolki (polecam, naprawdę działa!!! ), albo na plaży ciężko by było
wieźć Filipka w wózku, kiedy Filip za wszelką cenę chciał ubierać ze mną
choinkę ratowała nas zawsze chusta :) Przydawała się także w momentach mojej
tęsknoty za brzuszkiem, Filip w chuście wtulał się we mnie i w mgnieniu oka
zasypiał zadowolony, a ja mogłam poczuć z powrotem jego bliskość, zapach i poczuć
się tak jak w czasie tych magicznych 9 miesięcy…
Nie jestem w stanie zliczyć ile razy przydawała się tak po prostu w domu, ile
razy ze śpiącym w niej maluchem krzątałam się po domu, sprzątając czy pichcąc…
Po powrocie z targów weszłam na stronę Womaru i stamtąd
trafiłam na profil na FB :) Już wtedy była akcja ambasadorów, ale jako
niedoszła jeszcze mama nie mogłam w niej wziąć udziału… aż nagle kilka miesięcy
później okazało się, że jest druga tura akcji i udało nam się zakwalifikować
jako Ambasador :D :D Nawet nie wiecie ile w tym wszystkim było emocji, Womar
trzymał nas w napięciu do ostatniej chwili… ale to takie pozytywne emocje
oczekiwania były :) Udało się :):) i dzisiaj otrzymaliśmy nasze śliczne
nosidełko :) Paczka czekała na mnie już w progu mieszkania… Oczywiście kokardkę
musiał rozwiązać Fifi, przeszkodziłam mu trochę w próbie do przyszłego zawodu
perkusisty… ćwiczył pół dnia grę na garnkach, blachach i patelni :D :D za to
potem prowizoryczna perkusja okazała się już nudna, kiedy zobaczył co jest w
środku tajemniczej paczki … każda jego składowa została obejrzana, obśliniona i
wymemłana, od nosidełka zaczynając na pudełku kończąc ;) zresztą widać to na
zdjęciach :)
Przyznam, że Womar zaskoczył mnie trochę, bo spodziewałam
się ładnego nosidełka a otrzymałam…. JESZCZE ŁADNIEJSZE :D :D piękny nasycony
turkus będzie ślicznie podkreślał oczka Filipka :)
W zasadzie po 5 minutach od rozpakowania paczki Filip
siedział już w nosidle i wtulał się we mnie, więc jak na pierwsze „użycie”
uważam to za nie lada sukces :)
Nosidełko w formie niepospinanej sprawiało wrażenieskomplikowanego
i pogmatwanego jak wzór DNA, ale po zerknięciu na instrukcję raz dwa udało nam
się wszystko pospinać jak należy i korzystać z uroków. Przyznam, że nie
spodziewałam się tak wielu rozwiązań poprawiających bezpieczeństwo maluszka jak
i komfort użytkowania dla mnie… To co mnie zaskoczyło to:
1)
klamra z
zabezpieczeniem -nigdy takiej nie widziałam, ale dzięki temu mam pewność, że
nosidełko nie ma prawa rozpiąć się przypadkowo
2)
dopinany śliniak - wcześniej nie mogłam sobie
tego wyobrazić…. i WIELKIE DZIĘKI Wam za to, bo mam ograniczoną ilość koszulek
a Fifi ma dopiero 2 ząbki, więc jeszcze długo się pewnie będzie ślinił, tego
nam brakowało w chuście :)
3)
kaptur na chłodniejsze bądź wietrzne dni -na pewno może się też przydać nad morzem
4)
design-
nosidełko jest naprawdę stylowe i
dopracowane w każdym szczególe, pięknie wyhaftowane logo dodaje uroku, tkanina
jest w bardzo ładnym nasyconym kolorze i jest na
pewno dobrej jakości.
Co więcej nosidełko sprawia wrażenie naprawdę wygodnego i
Filipek siedzi w nim w pozycji żabki, najlepszej dla jego kształtującego się
kręgosłupa, mimo 38 stopni które u nas w tym dniu były Filip był zadowolony
będąc w nosidełku i wtulając się we mnie :) Niestety ze względu na temperaturę
nasze pierwsze testowanie trwało tylko ok. kwadransa ale w przyszłym tygodniu
ma być troszkę chłodniej i przyjemniej, więc może uda nam się wybrać na dłuższy
spacerek i opisać więcej wrażeń :)
Tylko csiiiiiiiiiiiiii :D :D
To ja Fifi… mama myśli, że śpię, więc mnie nie wydajcie :P
:D
Chciałem Wam tylko napisać, że nosidełko baaaardzo mi się
podoba, jest bardzo wygodne i jest w moim ulubionym kolorze, a i mama będzie w
nim ładnie wyglądała :) No i teraz Tata się nie wymiga i będzie mnie więcej
nosił :D :D bo w chuście się wstydził :P :P
Mam tylko jedną uwagę co do nosidełka… zupełnie nie wiem,
kto ten śliniak wymyślił…. bardzo śmieszyło mnie jak mama co chwilę musiała się
przeze mnie przebierać, miałem wtedy ubaw po pachy…. a teraz nie wiem, z czego
się będę śmiał… no nic… coś wymyślę :P
Dobranoc!!! :)
Robaczki nam się wkradły zamiast uśmieszków :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszamy i mamy nadzieję, że już wszystkie są zamienione w uśmiechy :)
OdpowiedzUsuń