Pierwsze kroki…
Dziś, tak jak obiecałam, relacja
z naszego pierwszego spaceru w chuście. Zanim odważyłam się umieścić w niej
Helenkę, zrobiłam kilka prób z misiem :)
Z każdym kolejnym razem, chusta dociągała się coraz łatwiej – widocznie to
kwestia wprawy.
Materiał jest dość sztywny, więc
postanowiłam przed pierwszym spacerem uprać chustę – także po to, aby pozbyć
się zapachu „nowości” – za którym nie przepadam. Dodatkowym powodem było to, że
córeczka lubi „podjadać” to, co znajdzie w pobliżu, więc wolałam, żeby chusta
była odświeżona. Zgodnie z informacją na opakowaniu uprałam ją w 40 stopniach w
programie dla tkanin delikatnych.
Po praniu chusta stała się
zdecydowanie bardziej miękka i przyjemna w dotyku, a co za tym idzie – łatwiej
się dociągała. Kolory po praniu są nadal tak samo intensywne, jak na początku.
Najbardziej spodobał mi się typ
wiązania „kieszonka” i ten sposób wybrałyśmy na początek. Helenka lubi obserwować
otaczający świat i to wiązanie okazało się w tym bardzo pomocne. Jedyną rzeczą,
która nieco nam przeszkadzała, była metka oznaczająca środek. W tym wiązaniu
znajduje się ona dokładnie na karku maluszka, a ponieważ jest dość twarda i ma
ostre krawędzie, musiałam chować ją pod fałdami materiału, żeby nie ocierała
delikatnej skóry dziecka. W kolejnych próbach układałam część z metką
odwrotnie, pod pupą dziecka. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie odprucie
metki i zaznaczenie środka chusty miękką tasiemką.
Muszę przyznać, że na pierwszą
próbę córeczka zareagowała niezbyt entuzjastycznie i nieco marudziła. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale nie poddałam
się i za kilka godzin spróbowałyśmy ponownie. Tym razem Helenka była wyspana i
najedzona, a ja wiążąc i dociągając chustę delikatnie się kołysałam.
Najwyraźniej to pomogło, bo córeczce spodobała się nowa „zabawa” :)
Na pierwszy spacer wybrałyśmy się
do pobliskiego fortu. Helenka z zainteresowaniem obserwowała okolicę i ani
przez chwilę się nie nudziła. Przyzwyczajona do spacerów w wózku, z entuzjazmem
zaakceptowała nowy sposób „transportu”.
Nasz pierwszy raz był miły. Synuś był zauroczony nową formą wtulania się :)uśmiech od ucha do ucha. Gorąco polecamy chustę
OdpowiedzUsuń