wtorek, 17 lipca 2012

Pierwsza recenzja Aleksandry


Na wstępie chciałabym się z Wami wszystkimi przywitać. Nazywam się Aleksandra, jestem mamą czteromiesięcznej, uśmiechniętej Mai i jak zapewne wiecie,właśnie zostałam oficjalną Ambasadorką marki WOMAR. Wraz z mężem, córeczką i zwariowanym kotem, mieszkam w Sopocie i jest to zdecydowanie moje ukochane miejsce na ziemi. Blisko do plaży, morza, lasu i magicznych zakątków, w sam raz na długie spacery.
Teraz zaś czas na kilka słów o naszej nowej przygodzie. Do testowania otrzymaliśmy chustę Be Close Zaffiro z czego jestem niezmiernie zadowolona, gdyż Majeczka jest małym przytulaczkiem, uwielbia czułość,  bliskość, która daje jej poczucie bezpieczeństwa i dlatego sądzę, że co jak co ale idea chustowania jest wręcz dla niej stworzona:) Cieszymy się więc zaufaniem jakim obdarzyła nas marka Womar i z wielką chęcią będziemy poznawać ich produkt. Mam nadzieję, że nasze recenzje będę dla Was choć trochę pomocne i sprawią, że uda Wam się lepiej poznać ten artykuł.
Tak naprawdę całą naszą trójką już nie mogliśmy doczekać się kiedy to otrzymamy upragnioną przesyłkę (bo kot dziwnym trafem nie był zbytnio tym zainteresowany;p) I w końcu dotarła do naszego domu tak bardzo wyczekiwana, pięknie zapakowana chusta ślicznego szarego koloru, cała gotowa abyśmy zaczęli z niej korzystać.


 I rozpoczęło się wielkie wiązanie. Muszę przyznać, że podeszliśmy do tego dość niepewnie, gdyż chusta jest bardzo długa i wydawało nam się, że nauczenie się prawidłowego wiązania jej zajmie nam wieki. Nic bardziej mylnego. Nasz nowy nabytek jak najbardziej chętnie z nami współpracował. Najpierw odbyliśmy krótkie ćwiczenia wykorzystując misia w roli głównej. Dzięki dołączonej instrukcji wszystko odbyło się naprawdę sprawnie, więc następnie odważyliśmy się w chuście umieścić Maję. Maleńka była zachwycona. Rozglądała się ciekawie na boki, a następnie zaczęła chustę…degustować:) Maja ma ostatnio etap poznawania świata poprzez wkładanie sobie wszystkiego co jest możliwe do buzi, tak więc ten rytuał również i w tym przypadku musiał się odbyć:) Maleńka jak najbardziej usatysfakcjonowana przytuliła się do mnie całym swoim słodkim ciałkiem. Chusta zaś układała się świetnie, była dobrze naciągnięta i elastyczna, a my czułyśmy się w niej obie całkiem pewnie. W dodatku materiał, z którego jest wykonana jest bardzo przyjemny w dotyku i zdecydowanie wygląda dość efektownie. Postanowiliśmy więc, że czas wypróbować ją na spacerze. Pogoda na szczęście dopisywała więc czym prędzej wyruszyliśmy ale o tym opowiem Wam już następnym razem:)

1 komentarz:

  1. Też się pokusiłam o chustę z womaru. Z koleżanką pierwszą próbę również zrobiłyśmy na miśku ;) choć chyba niepotrzebnie, ale to bardziej z naszej niewiedzy chciałyśmy wpierw zobaczyć jak się chusta układa. Misiu jak to misiu, mniejszych jest formatów, więc przeszłyśmy szybko na próby z synkiem. Ale był zdziwiony :D

    OdpowiedzUsuń